Rozdział 12
Carly (kilka dni później)
W domu panowała niemiła atmosfera, a to wszystko przeze mnie i Hazzę… Cały czas
się kłóciliśmy, czasem nawet o to, kto ma pozmywać po obiedzie… Wszyscy próbowali
jakoś załagodzić sprawę, ale to tylko pogorszało sytuację…
- Harry, ja mam dość!- krzyknęłam po jednej z kłótni, których miałam już po
dziurki w nosie…- Wychodzę, nie wiem kiedy wrócę i czy w ogóle!- wrzasnęłam na
niego i wyszłam z sypialni, zabierając pod drodze sweter i torebkę.
Zbiegając ze schodów wpadłam na dziewczyny, które widziała, że się o mnie
martwiły…
- Poczekaj, zaraz zejdziemy i idziemy na zakupy!- zarządziła Dani.
- Zaczekam na zewnątrz!- oznajmiłam.
Byłam ubrana w granatowe rurki, tego samego koloru lity, czarną bokserkę,
czarny sweter z szara błyskawicą i miałam granatową torbę z Conversa.
Gdy dziewczyny zeszły na dół, wzięłyśmy auto i pojechałyśmy na zakupy.
Kris miała na sobie cytrynowe rurki, czarną bokserkę, białe lity, czarną
torebkę, szary sweter z ćwiekami na ramionach i parę bransoletek z ćwieków.
Dani wybrała zielone rurki, tego samego koloru torebkę i lity, szarą bokserkę i
tego samego koloru sweter z ćwikami na rękawach.
El maiła turkusowe rurki i lity, szarą bokserkę i biały sweterek z oczami i
noskiem kotka, do tego biało- czarną torebkę i złotą bransoletkę „rozgwiazdę”.
Bells postawiła na malinową bokserkę, tego samego koloru sweter z napisem
„LOVE” i lity, czarne rurki, tego samego koloru torebkę i dwa pierścionki z
napisem „CARPE DIEM”.
Często zdarza nam się ubierać identycznie, tylko w innych kolorach…
Teoretycznie moją siostrą jest tylko Kristen, ale cała pozostała trójka jest
dla mnie tak samo ważna jak moja rodzona siostra…
Pojechałyśmy do galerii Westfield,
zawsze tam jeździmy…
Odwiedziłyśmy kilkanaście sklepów i usiadłyśmy w Starbucksie…
- Carly, powiesz nam, o co tym razem poszło z Hazzą?- zapytała moja siostra.
- Znów o jakąś błahostkę…- odparłam, patrząc na wystawę.
- Mhm…
Gdy tak jechałam wzrokiem po wystawach, zobaczyłam bluzkę, która bardzo mi się
spodobała, a jednocześnie podpowiedziała, co robić…
- Zaraz wracam.- oznajmiłam, wyszłam z kawiarni i poszłam do sklepu.
- Czy jest z tej bluzki rozmiar M?- zapytałam panią.
- Tak.- odparła i podała mi koszulkę.
Nie zastanawiając się długo, podeszłam do kasy i zapłaciłam.
- Proszę!- podałam każdej z dziewczyn identyczną koszulkę, jaką kupiłam dla siebie.
- I LOVE LA?- zdziwiła się El.
- Co powiecie na dwutygodniowe wakacje w Los Angeles?- zapytałam zadowolona.
- Super!- krzyknęły wszystkie razem.
- Dajcie mi 5 minut zarezerwuje bilety na jutro i wracamy się pakować! A i ja
zaproponowałam, ja stawiam!- powiedziałam.
- Nie, każda sobie kupuje bilet i opłaca hotel, a ty nam postawisz zakupy!-
stwierdziła Dani.
- No dobra…- wyłączyłam telefon i oznajmiłam. -Zarezerwowane!
- Genialnie! Wracamy się spakować!- krzyknęła Eli.
Zayn (2 godziny później)
- Że co??- zapytałem zdziwiony.- Jedziecie na dwa tygodnie do L. A.?
- Nooooooooooo. Jutro o 10.00 mamy lot!- oznajmiła Bella.
- O Boże!- westchnął Liam.
- Liam, co ci?- zapytała Dan.
- Jakie wy jesteście impulsywne…- odparł, a my się zaśmialiśmy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz